sobota, 30 kwietnia 2016

Montserrat i Tarragona, czyli co robić, gdy znudzi się Barcelona



















Barcelona to hiszpańskie miasto, które chce odwiedzić wielu ludzi z całego świata. Z różnych powodów jest nawet bardziej popularne od stolicy Hiszpanii, Madrytu. To czwarte po Londynie, Paryżu i Rzymie najchętniej odwiedzane miejsce w Europie. Obecnie stało się prawdziwym tyglem kulturowym i według mnie, nie wpłynęło to pozytywnie na jego odbiór. Będąc tu po raz kolejny zauważyłam jednak także, że mimo całego uroku, jaki niewątpliwie posiada Barcelona, jest to także miasto bardzo głośne, tłoczne, brudne i miejscami po prostu śmierdzące. Co więc zrobić, gdy mamy do dyspozycji kilka dni, a Barcelona już nas nieco męczy i najzwyczajniej w świecie nudzi? Oto moje propozycje!

Montserrat

Masyw górski Montserrat w Katalonii to miejsce, które zdecydowanie trzeba odwiedzić. Dojazd tutaj jest bardzo prosty. Wystarczy wsiąść w linię R5 na stacji metra Plaça Espanya w Barcelonie i dojechać albo do Montserrat Arei i przesiąść się w kolejkę linową, albo do Monistron i dalej jechać kolejką zębatą. Ja wybrałam opcję z kolejką linową, którą jedzie się około 5 minut. To naprawdę świetne przeżycie. Długość całej linii to 1350 m. Mały żółty wagonik z 1930 r. zabiera w podróż na linie na wysokość 683 m n.p.m.  Bilet w dwie strony kosztuje 11,40 euro za osobę, a widoki są bezcenne.

Nazwa Montserrat oznacza "postrzępiona góra" i nie jest to przypadek. Całość składa się bowiem ze skał, które z boku przypominają ząbki piły. Na górze znajduje się klasztor benedyktynów, będący najświętszym miejscem Katalończyków i miejscem kultu Czarnej Madonny, wyrzeźbionej przez św. Łukasza, której odnalezieniu w IX wieku miały towarzyszyć liczne cuda, wizje i niebiańska muzyka. Według legendy, to właśnie tutaj Parsifal znalazł święty Graal. 

Poza walorem religijnym, to idealne miejsce, aby zobaczyć całą Katalonię i poczuć się niczym na szczycie świata. Najwyższy punkt, Sant Jeroni, znajduje się na wysokości 1237 m n.p.m. Patrząc w dół wszystko wydaje się maleńkie, a uwagę zwraca pejzaż niczym wyjęty z obrazów najznakomitszych malarzy świata. To kolejny przykład na to, jak piękny jest świat i jak potrafi zachwycić natura.

































































Tarragona

Jeśli zamiast gór wolicie morze, pojedźcie do Tarragony nad Morzem Śródziemnym - miasta, które wraz z Barceloną, Gironą i Lleidą stanowi wspólnotę autonomiczną Katalonii. Dotrzeć tutaj można pociągiem, jadącym z Barcelony niecałą godzinę. 

Tarragona to miejsce naznaczone najdawniejszą historią. Jeszcze przed naszą erą osiedli tu Iberowie, a następnie Kartagińczycy. Stworzono z niego warownię, skąd ruszano na podbój Półwyspu Iberyjskiego. Do dzisiaj pozostały tu zabytki z czasów starożytnych, m.in. resztki amfiteatru/cyrku, gdzie odbywały się wyścigi rydwanów. Znajduje się on tuż przy morzu, co stanowi charakterystyczny obrazek łączący naturę z historią. Na obrzeżach miasta znajduje się także 249-metrowy rzymski akwedukt, El Puente Del Diablo, który w najwyższym miejscu ma 27 metrów wysokości. Składa się on z dwóch pięter - jedno ma 11 łuków, drugie 25. 

Znakiem rozpoznawczym Tarragony jest również pomnik Castallersów, czyli ludzi, którzy tworzą wieże z samych siebie. Tradycja ta sięga XVIII wieku, a w 2010 r. została wpisana na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO. Wieże z ludzi sięgają nawet dziesięciu pięter i tworzy je czasem nawet sto osób w różnym wieku. Motto Castallersów to "Força, equilibri, valor i seny", czyli "Siła, równowaga, odwaga i rozwaga". Sama trafiłam na miejsce, w którym dzieci uczyły się tworzyć takie wieże i muszę przyznać, że wygląda to naprawdę imponująco! 






























































































































Jeśli jednak kochacie Barcelonę i chcielibyście spędzić w niej każdą możliwą chwilę, oto kilka zdjęć z mojej ostatniej wizyty w tym mieście!








































































































P.S. Klikając na każde pojedyncze zdjęcie otworzy się galeria na warstwie, dzięki której przeglądanie ich będzie łatwiejsze! :)

27 komentarzy:

  1. Wyjazd do poprawki - a gdzie Girona mości Pani???

    OdpowiedzUsuń
  2. Barcelona się zmieniła i to niestety na gorsze. Brud i biedota. Także dobrze że pojechałaś poza to miasto. Miałas nocleg w Montserrat?

    OdpowiedzUsuń
  3. W ŻYCIU I ZA ŹADNE SKARBY NIE WESZŁABYM DO TAKIEGO WAGONIKA.

    MUSIELIBY MNIE CHYBA ZWIĄZAĆ A I TAK PEŁNE MAJTKI GWARANTOWANE.

    M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, musze przyznać, że jest to nietuzinkowe przeżycie :)

      Usuń
  4. Obserwuję od jakiegoś czasu Pani pomysły wycieczkowe i muszę stwierdzić ze jestem pod wrażeniem - ich doboru, opisu jak i samych zdjęć. Gdzie będą kokejne? :-)

    Munik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Miło mi to czytać :) Gdzie kolejne? To jeszcze jedna wielka niewiadoma! Zachęcam do dalszego obserwowania :)

      Usuń
  5. Piękne zdjęcia. Gratuluję odwagi , ta góra jest nawet na zdjęciach oszałamiająco wysoka i prawie pionowa !

    OdpowiedzUsuń
  6. A można tam wjechać inaczej? np. samochodem albo pociągiem? Bo ja się ses#ałbym na samą myśl o kolejce linowej :)
    Proszę o odpowiedź, bo po polsku wiele nie znalazłem w Internecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można :) Tak jak pisałam: wystarczy wsiąść w linię R5 na stacji metra Plaça Espanya w Barcelonie i (w opcji bez kolejki linowej)dojechać do Monistron i dalej jechać kolejką zębatą. Samochodem na pewno też się da, ale szczegółów na ten temat już nie znam:P
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Witam!
    W Montserrat byłam kiedyś z rodzicami, ale będę tam chciała jechać "na dorosłego" z chłopakiem. Zdjęcia piękne, ale nie oddają wysokości na jakiej jest ten klasztor. Też jechałam kolejką linową. Sensacja!

    OdpowiedzUsuń
  8. 2-gie zdjęcie od góry jest cudowne. Gratuluję odwagi! Mi się ciągle wydaje, że na wietrze te wagoniki się zderzą i wszyscy spadną na sam dół :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Jedyna sytuacja, która powoduje u mnie większe dreszcze to jest kolejka linowa. bardziej niestabilnego środka komunikacji nie znam. W życiu więcej nie wsiądę.
    A jak widzę takie dzieci tworzące wieżę z własnych ciał to bym wszystkim tym rodzicom takich dzieci pozabierała prawa rodzicielskie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Rosyjski żaglowiec w hiszpańskim porcie.... no właśnie - dużo tam Rosjan?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba go było zatopić, dokonaliby inwazji na Hiszpanię :)

      Usuń
  11. Nice pics! bravo!

    OdpowiedzUsuń
  12. Pamiętam byliśmy z księdzem od religii w Montserrat. Jako nieliczny zgodził się jechać z nami jako opiekun. No i nas tam zabrał i wcale się nie baliśmy tej kolejki linowej :)
    I też widzieliśmy tę Czarną Madonnę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Właśnie tam byliśmy. Przepiękne miejsce, warto poświecić cały dzień na Montserrat. Dojazd tylko kiepawy, na pociąg z Barcelony trzeba trochę wydać no i nie są za często.

    OdpowiedzUsuń
  14. Natrafiłam na ten blog, bo własnie jedziemy jutro z Barcelony do Tarragony. Autobusem, bo podobno najlepiej- jak tam jest z plażami, bo na zdjeciach nie za wiele widać? Jest czysto? są prysznice?

    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jechałam pociągiem - było szybko i całkiem wygodnie. Plaża jest dość wąska, ale kiedy ja tam byłam (kwiecień) było sporo miejsca dla każdego. Prysznice też widziałam :)

      Usuń
  15. Właśnie spaliło nas słońce! Pozdrawiam!
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj na słońce trzeba uważać! Udanego wypoczynku! :)

      Usuń
  16. Mój tato był Konsulem RP w Barcelonie i wieledziesiąt razy tu byłam. Mówię to szczerze - nic specjalnego.

    OdpowiedzUsuń