niedziela, 8 marca 2015

Kalifornia - nie tylko plaże i palmy
























Ameryka to piękny kraj. Na ponad 9 mln km2 powierzchni można znaleźć wszelkie formy ukształtowania terenu oraz różnorodną faunę i florę, nie mówiąc oczywiście o cudach techniki stworzonych przez człowieka. Na mnie największe wrażenie robią jednak te rzeczy, które powstały tylko i wyłącznie za sprawą natury. Można je znaleźć przede wszystkim w środkowych i zachodnich stanach USA. Jednym z nich jest Kalifornia - zakupiony od hiszpańskich osadników pod koniec XIX w., najbardziej ludny i trzeci pod względem wielkości stan. Większości z nas kojarzy się przede wszystkim z Los Angeles, plażami Santa Barbara, Santa Monica czy Malibu. W Kalifornii jest jednak coś więcej niż plaże, palmy i roznegliżowane blondynki na rolkach. Są tu parki narodowe, niezwykła roślinność, lasy oraz dzikie zwierzęta.

Sequoia National Park w południowej części gór Sierra Nevada to drugi po Yellowstone park narodowy powstały w USA. Co w nim jest wyjątkowe? Przede wszystkim ogromne drzewa, mające po kilkadziesiąt metrów wysokości. Wśród nich największe drzewo na świecie - General Sherman Tree, które waży 1257 ton, a objętość jego pnia u podstawy to 31 metrów. Robi niesamowite wrażenie. Stojąc przy nim można poczuć prawdziwą siłę natury i przekonać się, jak niewielką częścią tego świata jesteśmy. W parku trzeba pamiętać o tym, że to my jesteśmy gośćmi. Gospodarzami są zwierzęta, przede wszystkim niedźwiedzie, które po zmroku chętnie zaglądają do niezamkniętych samochodów w poszukiwaniu pyszności, pozostawionych przez turystów.






Kolejnym niesamowitym miejscem w Kalifornii jest Yosemite National Park, wpisany na Listę światowego dziedzictwa UNESCO. Przybywając tutaj wkraczamy w całkiem inną, zamkniętą społeczność strażników parków narodowych. Aby tutaj się dostać trzeba wjechać na wysokości wahające się między 648 a nawet 3997 m n.p.m. Decydując się na pozostanie w nim dłużej niż jeden dzień (warto!) najlepiej wynająć namiot na jednym z pól namiotowych, stworzonych z myślą o odwiedzających park turystach. W okolicach namiotów znajduje się wszystko, co potrzebne - toalety, kabiny prysznicowe (w momencie, w którym byłam w parku panowała susza, wszędzie wisiały więc kartki z przypomnieniem o konieczności oszczędzania wody), sklepy, restauracje, lobby z wi-fi oraz przystanki autobusowe. Poruszając się po parku wskazane jest właśnie korzystanie z autobusów, które są darmowe i dowiozą nas w miejsca, które powinniśmy zobaczyć.

























































Przed namiotami znajdują się metalowe pojemniki, w których na noc należy zamknąć jedzenie, kosmetyki i wszystko, co pachnie. Wszystko to w obawie przed niedźwiedziami, które podobno po zmroku wyruszają na łowy. Żadnego prawdziwego misia nie widziałam, stąd moje przypuszczenie, że opowieści tego typu zostały wymyślone na potrzeby uatrakcyjnienia pobytu w parku. Zalecane formy ostrożności zawsze warto jednak zachowywać.

 


Jedną z największych atrakcji Yosemite jest oczywiście El Capitan - jeden z najbardziej pożądanych celów wspinaczkowych pasjonatów tego sportu. Ten granitowy monolit ma ponad kilometr wysokości, a największym wyzwaniem jest pokonanie pionowej ściany, na której wydzielono ponad 70 dróg wspinaczkowych. Naprawdę robi wrażenie.


Jak wszędzie w Ameryce, także w Yosemite, można spotkać nietuzinkowe osoby, wyróżniające się z tłumu.



1 komentarz:

  1. Byłam tam, te drzewa są niesamowite. Przeolbrzymie i mają po kilka tysiecy lat.

    OdpowiedzUsuń