niedziela, 28 czerwca 2015

Wielki Kanion. Dziura w ziemi, która zapiera dech w piersiach

Niby zwykła dziura w ziemi. Niby tylko kupa kamieni. A mimo to, po pierwsze, nie da się przejść wokół niej obojętnie, a po drugie, będąc na wprost tej ogromnej wyrwy, nie da się nie pomyśleć o tym, jak mały jest człowiek wobec potęgi Boga i natury. Wielki Kanion Kolorado, czyli najbardziej spektakularny przełom rzeki na świecie, wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Podobno ma 6 milionów lat. Gdy go zobaczysz, już zawsze będziesz miał świadomość tego, jakie niezwykłe i fascynujące dzieła stworzyła przyroda.

Aby znaleźć się nad kanionem na bardziej popularnym South Rim, trzeba wjechać do Grand Canyon Village, gdzie znajduje się całe zaplecze turystyczne - hotele, domki campingowe, restauracje, parkingi etc. Można tu przyjeżdżać o dowolnej porze w roku. Kanion ma w sumie 466 km długości (co oznacza, że zająłby niemal całą Polskę - od wschodu do zachodu) i ponad 2 tys. metrów głębokości. Stojąc na jego krawędzi, z trudem dostrzegalna jest brunatna wstęga rzeki Kolorado (znajdująca się 732 m n.p.m.), przez którą od czasu do czasu przepływają uczestnicy obozów survivalowych czy adepci szkół szkolących komandosów. Ma ona ok. 100 metrów szerokości, co patrząc z góry wydaje się zupełnie niemożliwe. Na południowej krawędzi (South Rim) istnieje możliwość zejścia w dół rzeki. Jest to jednak droga bardzo długa i męcząca, o czym przypominają tabliczki umieszczone przy każdym miejscu postojowym, znajdującym się mniej więcej co 5 km. Po drodze mija się liczne płaskowyże, iglice skalne i zastygłe koryta lawy. Nie wspominając już o zwierzętach - wiewiórkach czy sarenkach. Odradza się podejmowanie próby zejścia między godz. 10 a 16, gdy słońce najmocniej grzeje. Mnie nie udało się dotrzeć do samej Kolorado, ale przejście nawet przez połowę tej drogi było niezapomnianym doświadczeniem.























 






















 









































 













































































































  






















































































































































Oprócz South Rim, jest także North Rim - dużo bardziej dziki i rzadziej odwiedzany przez turystów. Dotarcie do niego wymaga przejechania całego kanionu dookoła (ponad 350 km), co sprawia, że wiele osób decyduje się spojrzeć na to widowisko, jakim jest Grand Canyon, tylko z jednej strony twierdząc, że przecież i tak "to wszystko jest takie samo". Okazuje się jednak, że północna część wcale nie jest identyczna. Wystarczy wspomnieć, że jest ona położona ponad 300 metrów wyżej niż South Rim. Jest tu też dużo spokojniej i zamiast typowego turysty, spotkamy tu raczej podróżników, poszukiwaczy przygód i miłośników dzikiej natury. W przeciwieństwie do południowej części, North Rim odwiedzać można tylko między majem a październikiem.



























Najpiękniejsze nad kanionem są wschody i zachody słońca, w czasie których mieni się on tysiącem barw. Ogrom kanionu przytłacza, ale też zachwyca tak bardzo, że trudno to w jakikolwiek sposób opisać słowami. Dodatkowo, zapewniam Was, że żadne zdjęcie nie odda faktycznego piękna i potęgi tego cudu natury.




























10 komentarzy:

  1. Bloggerka nie ma racji...TO NIE JEST NIBY TYLKO WIELKA DZIURA. To przepiękne miejsce nieporównywalne z niczym innym.
    Ładne zdjęcia tylko szkoda ze jedynie z góry-dopiero z dołu, znad Kolorado, widać skalę miejsca.
    Mnie tam kiedyś mąż wyciągnął i tylko przez chwilę byłam na niego zła :-)
    MM

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, kto widział - nie może się z tym nie zgodzić! Słowo "niby" miało podkreślić fakt, że reszta zdania jest nieprawdą ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj ma Pani rację, że przypomina się tu biblijny Tomasz i to, że kto widział..... moja znajoma powiedziała mi, że byliśmy w "zardzewiałej dziurze porośniętej gdzieniegdzie mchem" i "czym my się tak w ogóle fascynujemy" :) :) :)
    Ja będę to pamiętała do końca życia i jeżeli się tylko da - polecę do USA i do tego miejsca raz jeszcze.

    Pozdrawiam,
    MM

    OdpowiedzUsuń
  4. I to jest chyba najbardziej fascynujące w tym wszystkim - zachwyca, mimo że w gruncie rzeczy nie wiadomo dlaczego. Czy to ten ogrom, ta potęga, czy może jeszcze coś innego?
    Zdecydowanie podzielam Pani zdanie - do takiego miejsca chętnie się wraca. Pozdrawiam i zapraszam częściej - zdjęć z USA na pewno nie zabraknie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ten drewniak z flagą to jest do wynajęcia? jakieś widokówkowe zdjęcia przez okno?
    Lecimy tam we wrześniu i przydałby się nam taki odpoczynek

    OdpowiedzUsuń
  6. Drewniak z flagą raczej nie, ale są inne domki do wynajęcia - http://grandcanyontours.com/lodging/grandcanyon/index.html?pmc=002&gclid=CjwKEAjwt_isBRDuisOm1dTQqGISJAAfRrEA70e78HxJIQW9UMub5aOYhQLcnPmrfzn0g8WzJS0uahoCOMvw_wcB
    Osobiście polecam Bright Angel Lodge :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziekuje kamilag. oszacowaliśmy wzrokowo cennik...porazka jakas, wiekszosc zajeta a tam gdzie cos zostało ceny jak w Mariocie, pozostaje chyba spanie w samochodzie.
      albo poza parkiem.

      Usuń
    2. No tak, niestety w takie miejsca lepiej rezerwować z większym wyprzedzeniem - wtedy jest dużo taniej. W samochodzie też można, np. w wypożyczonym camperze ;)

      Usuń
  7. Byłam tam :-)
    co by nie pisał o tym miejscu to i tak za mało.

    OdpowiedzUsuń